Tadeusz Borzuchowski

Podporucznik Tadeusz BORZUCHOWSKI, nauczyciel. Urodził się 25 marca 1904 roku w Czernicach, w powiecie przasnyskim jako syn Albina i Anieli z Czarzastych. Dwa dni później został ochrzczony w miejscowym kościele pw. św. Achacjusza i Towarzyszy.
Ukończył Seminarium Nauczycielskie im. Juliusza Słowackiego w Lublinie oraz Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty nr 2 w Biedrusku. Jako podporucznik ze starszeństwem 1 września 1931 roku, przeniesiony został z 81 Pułku Piechoty do 7 Pułku Piechoty Legionów.
W 1926 roku został kierownikiem szkoły powszechnej w Szudziałowie, woj. białostockie. W 1930 roku poślubił Marię Raczycką, która również była nauczycielką. Miał z nią córkę Agnieszkę i syna Janusza. Był znanym w okolicy społecznikiem, cieszącym się powszechnym szacunkiem. Inicjował budowę pomnika Józefa Piłsudskiego, prowadził Kasę Stefczyka, udzielał porad prawnych.
1 września 1939 roku Tadeusz Borzuchowski został zmobilizowany do jednostki wojskowej stacjonującej w Grodnie. Żegnała go cała wieś, życząc mu szczęśliwego powrotu. A on, dziękując za serdeczność, powiedział, że pozostawia swego następcę. I wskazał na czteroletniego syna.
Losy Tadeusza Borzuchowskiego były początkowo nieznane. Rodzina wiedziała tylko tyle, że wraz z innymi żołnierzami został wzięty przez Sowietów do niewoli. Potem zaczęły przychodzić od niego listy z obozu w Kozielsku - cztery. Ostatni z 11 lutego 1940 roku.
Maria Borzuchowska pozostała w Szudziałowie. Po wejściu Sowietów zatrudniła się w zlewni mleka. Gdy szkołę przemianowano na rosyjską, wystarała się o przywrócenie nauczania w języku polskim. W okresie okupacji niemieckiej prowadziła tajne nauczanie. O tragicznej śmierci męża dowiedziała się w 1943 roku z „Gońca Krakowskiego”, który przysłał jej znajomy. Po wojnie podjęła starania o potwierdzenie śmierci męża i odzyskanie pamiątek. Z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża otrzymała odpowiedź, że został zamordowany przez Niemców. W Szudziałowie pracowała jako nauczycielka do 1947 roku, potem przeniosła się do Sztabina.
Janusz Borzuchowski na grób ojca pojechał pierwszy raz w kwietniu 2010 roku pociągiem, razem z żoną Heleną. Akurat wtedy doszło do tragedii samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim. - Wszystko stało się jakieś niesamowicie ważne. I wszyscy stali się bardzo w tym przygnębieniu (...) równi - wspominała dzień 10 kwietnia 2010 roku w reportażu telewizyjnym Helena Borzuchowska.
Mieszkańcy Szudziałowa uczcili Marię i Tadeusza Borzuchowskich. W maju 2009 roku w miejscowym kościele została wmurowana tablica poświęcona ich pamięci. Obok szkoły, gdzie mieszkali, zasadzono Dąb Pamięci.